PWGay

Politechnika Warszawska w kolorach tęczy
Dzisiaj jest 19 mar 2024, o 13:57

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 9 ] 
Autor Wiadomość
Nieprzeczytany post: 29 lis 2004, o 02:10 
Offline
Chłopiec
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 mar 2004, o 00:56
Posty: 4986
Lokalizacja: Elka
Bóg i jego kilkanaście centymetrów
Wiara a homoseksualizm.
autor: Chlopiec

Będąc homoseksualni, często spotykamy się z sytuacjami, w których jesteśmy krytykowani (atakowani) przez ludzi religijnych, przez dostojników Kościołów, a także dużą część zwykłych ludzi wierzących. Wypadałoby w końcu wyjaśnić, na ile ludzie ci mają powody, by nas krytykować. Gdy bliżej się temu przyjrzeć, to okazuje się, że tak naprawdę nie istnieje żadna duża religia, która ze spokojem patrzy na homoseksualizm. Dla jednych jesteśmy chorymi, dla drugich biednymi, a dla jeszcze innych niebezpiecznymi osobnikami. Z ust niby pokojowo nastawionych wiernych trafiają w naszym kierunku przeróżne obelgi i zwykłe groźby. To jeszcze pół biedy. Gorzej, gdy okazuje się, że także niektórzy z nas wierzą w Boga i jego nauki moralne.

Czym właściwie jest wiara? Prawdopodobnie większość ludzi myśli, że czymś najzupełniej naturalnym, oczywistym i koniecznym, by „wygrać” to życie. Prawdopodobnie też większość z tych ludzi uważa, że wiara powinna objawiać się w postaci religii. Prawdopodobnie większość z wyznawców dowolnej religii widzi w swoich religijnych zasadach elementy, które uważa za bezsensowne. Co ciekawe elementy te różnią się znacznie pomiędzy kolejnymi ludźmi. Skąd takie rozbieżności?

Gdyby popatrzeć na wiarę jako zjawisko socjologiczne, można zauważyć, że wiara jest elementem idealnym do tworzenia podporządkowanego społeczeństwa. Już ludzie prymitywni tworzyli sobie posążki bożków i szukali prostych wyjaśnień zjawisk. Bogowie chronili przed lękiem, a modły i dziwaczne rytuały zabezpieczały przed gniewem bożym wyrażanym np. w postaci suszy… Co inteligentniejsze jednostki starały się wykorzystać podatność ludzi na objawienia i cuda. W czasach, gdy ogień był nowością, nietrudno było wykonać coś, co zostałoby zakwalifikowane przez współtowarzyszy jako cud, a i dzisiaj w wyniku ludzkiej łatwowierności nietrudno o „cuda”. A cuda, jak powszechnie wiadomo, są domeną boską. A to z kolei oznacza, że wykonawca czy też dostawca cudu zostawał z reguły wynoszony do pozycji równej Bogu, no a nieco później do namiestnika Boga… Bóg, najczęściej wszechmogący (a przynajmniej mogący znacznie więcej niż zwykły śmiertelnik), bywał dobrym sprzymierzeńcem i niebezpiecznym wrogiem. Warto było mieć takiego wysłannika Boga po swojej stronie. A jak to zyskać? Choćby poprzez wykonywanie rzekomych rozkazów bóstwa, które bóstwo przekazuje za pomocą swych sług. Tak zaczęły powstawać kolejne kultury i zorganizowane hierarchiczne społeczności, a legendy o bóstwach i cudach wymyślone w jednej z tych kultur, wędrowały wraz z ludźmi w inne zakątki świata.

To prawda, że potrzeba zwierzchnictwa boskiego bywa naturalna dla człowieka. Na tyle bywa ona naturalna, że proces ten mógł się rozwijać w podobny sposób na lądach ze sobą niepołączonych. Strach przed nieobliczalnym światem potęgował tworzenie coraz to nowszych patronów przypisanych poszczególnym dziedzinom życia (wydawało się, że tym wszystkim musi przecież ktoś kierować). Kiedyś jednak jakiś człowiek wpadł na pomysł, ze gorzej się włada ludem, który wierzy w całą bandę cudownych istot, z których każda ma swoich kapłanów i wyznawców (a do tego jeszcze istnieje poważne ryzyko, że jakiś wysłannik Boga zapragnie tronu – walki samych bogów są dość popularne w mitologii), w związku z czym stworzono monoteizm, religię bardziej uporządkowaną, uniwersalną, statyczną i wiara ta świetnie się sprawdziła. Najpotężniejszy i jedyny Bóg grzał wojska do bitwy, chronił ludzi przed złą, zagadkową przyrodą i pomagał w życiu codziennym (Bóg przecież kocha swe dzieci, choć w przeciwieństwie do Kowalskiego, który też dzieci swe kocha, Bóg bardzo często siedzi bezczynnie, gdy jego dzieciom dzieje się krzywda).

Ludzie władzy (kapłani i arystokracja) z czasem podporządkowali sobie „Boga” (człowiek podobno został stworzony na podobieństwo Boga, ale Bóg niewątpliwie także został stworzony, tylko że na podobieństwo człowieka i z czasem na różnych terenach wprowadzali swoje własne prywatne zasady (wygodne np. ze względów politycznych) jako boskie. Tak rodziła się religia. Jeden z władców mógł np. lubić krowy, to uznał, że będą święte. Inny lubił alkohol, to wymyślił, że to niby po wypowiedzeniu kilku magicznych słów, wino w krew Boga się zamienia… Pomysłów było wiele (ludzie są bardzo pomysłowi). Częstym wymaganiem było stawianie się na zebrania wiernych, obecnie zwane np. mszami/pielgrzymkami, na których propagowano najnowsze (modne?) pomysły i reguły współżycia społecznego. Jak dobrze wiemy, wielu światłych ludzi ma dość rozwinięte życie seksualne. Tak samo było i w przeszłości. Jeden z wysłanników Boga uznał, że bóstwo bardzo jest zainteresowane, jak ludzie posługują się swoimi członkami i że jeśli robią to nie tak, jak trzeba, to zostaną potępieni. Jakże to perwersyjnie przyjemne, móc nakazać milionom ludzi, by tak czy inaczej posługiwali się swoim przyrodzeniem. Były też zasady bardzo praktyczne i tylko z pozoru wydające się bezsensownymi. Ciekaw jestem, kto wpadł na pomysł obrzezania… Wbrew niektórym opiniom, czynność ta ma trochę sensu. Zabieg najpewniej miał na celu poprawić higienę i zdrowotność wśród ludności. W innej kulturze dla przykładu, nie pozwalano kobietom przyrządzać mięsa wołowego, ponieważ współczynnik pH ich potu źle się komponował z mięsem tych zwierząt i powodował szybsze psucie się pożywienia. Oczywiście nikt tego nie wyliczył – tak się okazywało w praktyce i ktoś pomysłowy uznał kiedyś, że można taki zakaz wprowadzić.

Na nasze nieszczęście – pod koniec Starożytności i we wczesnym Średniowieczu, okazało się, że im więcej ludzi w państwie, tym państwo potężniejsze… Niestety, co oczywiste, homoseksualizm przeszkadzał w tak rozumianym rozwoju potęgi narodu (nie przysparzał wiernych i tzw. „mięsa armatniego”). Stwierdzono więc (zakładając, że homoseksualizm to zwykły wybryk), że bramy niebios są dla gejów zamknięte. Stwierdzono też, że opornych gejów najlepiej wykończyć (ciekawe dlaczego – żeby szybciej do piekła trafili?). Tymczasem znane są opisy ukazujące rozpustę panującą z zakonach. Osobiście poznałem kilka osób, które były, albo przymierzały się zastać kapłanami, przy czym byli to ludzie homoseksualni. Niektórzy czuli się z tym źle, niektórzy nie robili z tego problemu, a jeszcze inni widzieli siebie jako tych, którzy zmienią Kościół na bardziej tolerancyjny. Sytuacja homoseksualistów – jeśli chodzi o podejście do nich religii – od tego czasu niewiele się zmieniła. Jeśli okazałoby się, że homoseksualizm jest wrodzony (jest wiele sprzecznych materiałów na ten temat, ale na podstawie jednych z najnowszych badań skłaniałbym się ku wskazaniu okresu prenatalnego jako czasu kształtowania się seksualnej tożsamości), to oznaczałoby to dosłownie, że część ludzi niejako z góry skazana jest na piekło, czy też dowolnie inne wieczne potępienie. Czemu Bóg miałby takich odszczepieńców-bez-wyboru tworzyć, dla zabawy?

Jak wcześniej napisałem, praktycznie każdy wie, że w wyznawanej przez niego religii są elementy bezsensowne (logicznie niezrozumiałe). Nie wykonywanie czynności, które wykonywać nakazuje wiara (religia) jest chyba sprzeczne z „odgórnymi zasadami”. Niemniej – tak samo jak ten, który nie chodzi na mszę nazwie się katolikiem, tak samo taki przykładowy złodziej może czuć się współwyznawcą tej samej religii. Jak to możliwe, skoro obaj łamią różne obowiązujące ich jako wiernych zasady? (A do tego uważają, że cała reszta zasad, z tych, które akurat im się podobają, jest święta). Odpowiedź jest chyba tylko jedna i w miarę oczywista – wierni sami arbitralnie decydują, które z boskich zasad mają sens, bo sami odczuwają, iż niektóre sensu nie mają. A wszystkie zasady przecież pochodzą od Boga, a przynajmniej taka wykładnia obowiązuje wszystkich wiernych! Czyżby Bóg – ideał, tworzył coś bezsensownego?

Nie jestem w stanie uwierzyć, że Bóg się obrazi, jeśli zjesz mięso w piątek (od którego momentu jest piątek? czasu GMT? czy jakiego? dokładnie słonecznego? a o które białka z mięsa chodzi?), czy jeśli np. nie pomodlisz się przed snem (ja sypiam czasami w dzień – to też mam się modlić?), czy dajmy na to, nie odwiedzisz Mekki, wtedy kiedy trzeba (na czym polega to odwiedzenie? na powiedzmy zbliżeniu się na odległość mniejszą od x od określonych cząstek ściany Mekki?). Wszystkie tego typu zasady trudno traktować poważnie i można je rozpatrywać chyba tylko zakładając, że Bóg jest jakiegoś rodzaju maszyną na logikę rozmytą. Wydaje mi się, że dużo bardziej prawdopodobne jest, że ten niedokładny (nieścisły) sposób myślenia jest typowy dla ludzi i przez nich ten Bóg (z zasadami) został stworzony…

Zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś tak potężny jak BÓG miałby interesować się kawałkiem mięsa odstającego od mojego ciała trochę poniżej podbrzusza. Nie spotkałem jak dotychczas człowieka religijnego, który umiałby odpowiedzieć na takie pytania. Zazwyczaj informuje się mnie, że tak już jest (boska tajemnica) i że jak nie wierzę (zasad bożych nie przestrzegam), to pójdę do piekła. Mnie to nie zadowala.

Niestety nie znam religii, która pochwalałaby homoseksualizm (choć niewykluczone, że takie odłamy istnieją, np. anglikański Kościół Episkopalny nas akceptuje – to ten od tej afery z biskupem gejem). Uważam za czystą hipokryzję podporządkowywanie się tylko jakiejś części zasad danej religii (albo akceptujemy wszystko, całość „słowa bożego”, albo nic). W końcu religia mówi, że jeśli do czegokolwiek nie dostosujesz się, to marnie skończysz.

Tak jest z religią. A co z wiarą? Wiara to pojęcie szersze – można wierzyć w cokolwiek. Można wierzyć, że Bóg istnieje… i tylko w to (Bóg i Kościół to byty odmienne i nie muszą mieć ze sobą wiele wspólnego). Można wierzyć, że postępowanie zgodne z własnym sumieniem prowadzi do jakiejś odmiennej pośmiertnej świadomości. Można wierzyć, że wyzbycie się potrzeb ciała daje szanse na uwolnienie się od tego świata i wielkie duchowe poznanie. O ile religia to skodyfikowany zbór zasad, to wiara jest własnym wewnętrznym odczuciem. Niemniej religia opiera się na wierze. A wiara jest poglądem, któremu trudno zaprzeczyć (trudno racjonalnie dyskutować z kimś, kto mocno w coś wierzy). Wiara jest w dużej mierze nieweryfikowalna. Choć nie wierzę w Boga, nie jestem w stanie definitywnie stwierdzić jego braku (dla mnie wiara, jako potrzeba ratunku, np. przed śmiercią, czy jako pomoc, czy co tam jeszcze, wydaje mi się śmieszna, dziecinna – tak samo dzieci wierzą sobie, iż w razie problemów pomogą im… dobre wróżki i krasnoludki).

Nie wiem, dlaczego ktoś koniecznie miałby wierzyć w to, że geje są źli i że trzeba ich tępić. Ciekaw jestem, jakie ludzie wierzący znajdują ku temu uzasadnienia (że nie płodzą dzieci? – księża też nie, a przynajmniej nie powinni). A może, bo to nienaturalne? Przecież w przyrodzie też tak jest. Są osobniki, które wolą towarzystwo osobników tej samej płci (bynajmniej nie tylko ze względów towarzyskich). Aby w coś uwierzyć nie poddając się wpływom religii, trzeba rozmyślać – uczyć się, badać świat i rozmyślać. Niestety, nie każdy ma na to czas i ochotę. Z tego powodu i sama wiara przechodzi w puste naśladownictwo, a ksiądz (biskup, papież) odwala całą robotę za wiernych (myśli za nich), wierni natomiast, by doznać zbawienia muszą „jedynie” wykonywać wskazówki i polecenia reprezentanta Boga. Można wierzyć w Boga, który nie jest promowany przez żaden istniejący Kościół. I chyba nie ma żadnych poważnych przesłanek, by uważać, że dla Boga konieczny jest Kościół, który go będzie reprezentował (chociaż była pewna powieść, w której wielkość Boga, jego znaczenie, było wprost proporcjonalne do ilości wyznawców J).

Jak to podsumować? Może tak: Człowieku religijny, zastanów się czasem nad tym, co robisz i czy to ma jakiś sens, oraz czy aby na pewno ci wstrętni geje robią naprawdę coś aż tak niedobrego. Człowieku wierzący, przemyśl czy homoseksualizm to może być wyróżnik, który dzieli ludzi na dobrych i złych. Homoseksualisto, nie wspomagaj tych (i nie dokonuj swoistej autodestrukcji), którzy cię nienawidzą i pragną zniszczyć. Bądź świadomy tego, co robisz wstępując w szeregi ludzi, którzy mają cię za nic. Pokazuj ludziom, że twoja odmienność nie jest niczym złym. Rozpoznaj granicę pomiędzy, z jednej strony wyuczonymi zasadami poddanymi ci z zewnątrz, a z drugiej własnymi odczuciami. Pamiętaj, że wiara (w Boga) z powodzeniem może się obejść bez ustanowionych mocą człowieka instytucjonalnych religii!


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Artykuł
Nieprzeczytany post: 29 lis 2004, o 12:09 
Offline
Mistrz
Awatar użytkownika

Rejestracja: 8 cze 2004, o 00:30
Posty: 139
Lokalizacja: 4D
Artykuły traktujące o wierze i jej zwiazku z homoseksualizmem są pożywką dla mas. Jako, że niestety częscią większej masy jestem, pokusze się o komentarz :)

Powiedzmy sobie szczerze... jakby świat wyglądał bez wiary. Założmy na chwilę, że Boga nie ma. Wszyscy wiemy, jacy są ludzie. Nasz kod genetyczny (a zatem również w dużej mierze sposób, w jaki kształtują się u nas połączenie neuronów w wczesnej fazie życia) pochodzi od zwierząt. Można powiedzieć, że jesteśmy zwierzęcy. W naszym przypadku zwierzęcość poszła troche dalej niż u samych zwierząt, czego bardzo ładnie daliśmy dowód w ciągu ostatnich dwóch dużych wojen i niezliczonej ilości mniejszych.

Tak więc zakładając, że mamy ten "zmutowany" kod genetyczny, pomyślmy, do czego jesteśmy zdolni. I tutaj trzeba od razu zaznaczyć, że nie ma osób, które do czegoś nie byłyby zdolne. Wszystko zależy od "klucza", sytuacji, która jest w stanie wyzwolić/zatrzymać odpowiednie zachowania.

Musimy też przyjąc za pewnik, że większość populacji jest... tępa. Ludzie ograniczeni, z bardzo uszczuploną empatią, nie będący w stanie zrozumieć, poczuć, pomóc. Tutaj właśnie pojawia się wiara. Lub może bardziej religia.

Jak działa? W dwojaki sposób. Uczy się nas od młodego, że Boga trzeba kochać, a że Bog kocha (?!) ludzi, należy też kochać ludzi. O ile to prawie się nie udaje, o tyle, jestem pewien, w określony sposób na ludzi wpływa. To jest - wpływało kiedyś. Dzis, jak autor wspomniał, każdy sam arbitralnie decyduje, co mu się podoba, co nie. To tak jak na Papieża mowić "Ojciec Święty", co jest oczywistym bałwochwalstwem. Ale kto o tym pamięta. Może księża. I to ci w dużych miastach. I też nie zawsze. Dziś każdy wybierając sobie elementy z religii, pasujące do jego "szablonu umysłowego", bo na takiej zasadzie działa nasz mózg niestety, tworzy sobie jakąś hybrydę. Pół biedy, jeżeli takie działanie ma jakąś podstawę. Sporo osób wie, że Chrystus dał ludziom tylko jedno przykazanie (nadmieniając, najgorsze ze wszystkich, jeżeli idzie o wykonalność). Nie wspomniał też słowem o homoseksulistach, "fizyczni" autorzy Biblii byli mniej ogólnikowi.

Zamieniając Chrystusowe "idźcie i łowcie serca" na "idzcie i naprawiajcie dewiacje i niewierność" dali cywilizacji w prezencie hordy fanatycznych naśladowców. Kropkę nad i postawił Cesarz (pff) Konstantyn, ustanawiając Chrześcijanizm panującą religią, wprowadzając kapłanów (w prawnej już formie) i zamienijąc dobrze rozwijającą się religie (której fe facto zawdzięczamy po częsci rozbiór Imperium Rzymskiego [pierwsi Chrześcijanie na prawdę byli wierzący, nie tak jak dziś, jak tu prowadzić wojny, jeżeli należy kochać ludzi, mocno to podkopało wyuczony rzymski imperializm]) w skuteczne narzędzie władzy.

Cytuj:
Zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś tak potężny jak BÓG miałby interesować się kawałkiem mięsa odstającego od mojego ciała trochę poniżej podbrzusza.

Tutaj mogę się zgodzić... Boga prawdopodobnie to nie interesuje dopóki, dopóty komuś innego krzywda się nie dzieje.

Cytuj:
wierni sami arbitralnie decydują, które z boskich zasad mają sens, bo sami odczuwają, iż niektóre sensu nie mają. A wszystkie zasady przecież pochodzą od Boga, a przynajmniej taka wykładnia obowiązuje wszystkich wiernych! Czyżby Bóg ? ideał, tworzył coś bezsensownego?

Pytanie: czy tworzenie rzeczy nieidealnej jest bezsensowne? Nic w naturze nie jest idealne... dlaczego? Bo nie dałoby się zbudować świata idealnego? Było tyle lat na poprawienie go? A może taka konstrukcja w sposób idelany odsiewa ludzi myślących o innych od tych, którzy myślą tylko o sobie? Żyjemy w świecie, który idealny nie jest i idealnym nie będzie. I dobrze. Świat bez łez? Kusząca perspektywa, ale ludzie nie płączący, nie żałujący niczego, nie czujący co jakiś czas bóly są... no właśnie. Nie można nawet powiedzieć szczęśliwi, bo żeby być szczęsliwym, trzeba mieć jakiś punkt odniesienia. Relatywność.

Gdzie w tej całej dywagacji religia? Jest nas 6 mld. Religia trzyma w ryzach większość. Nawet, jeżeli ta ogromna machina popełnia błędy, dalej uważam, że jest sprawną. Osobiście jako władca, jakąś formę religii bym utrzymał (przypomnijmy sobie Rewolucję Francuzką i probę obalenia religii. Efekt był taki, że zastąpiono ją "Kultem Jednego Bóstwa").

Gdzie w tym wiara? Jezus był Żydem. Wychowanym w religii żydowskiej. Jego wiara była jednak troche inna niż reszty społeczeństwa. Mówił inne rzeczy, za co spotkało go to, co go spotkało.

Cytuj:
Homoseksualisto, nie wspomagaj tych (i nie dokonuj swoistej autodestrukcji), którzy cię nienawidzą i pragną zniszczyć. Bądź świadomy tego, co robisz wstępując w szeregi ludzi, którzy mają cię za nic.

Jest mnóstwo ludzi, którzy zmieniają istniejący porządek rzeczy. Wiemy jednak, że swiat to taka bestia, sama się rządzi, prawie nie sposób jej okiełznać. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kończący akapit stawia znak równości, między ludzmi religijnymi (/wierzącymi) a fanatymi, stawiającymi znak równości między homoseksualistami a [tu wstawić coś najniższego, co przychodzi namyśl].

Od siebie tylko dodam, że moje życie byłoby bez wiary bardzo smutne. W końcu kogos trzeba kochać. A jak tu nie kochać człowieka, który dał sobie wbić gwoździe (nie były zaostrzone jak dzisiaj) w nadgarski, tylko dlatego, że walczył aktywnie z systemem światynnym i tylko po to, żeby ci biedni ludzie (zgoła znowu "religijni") mogłi wejść do światyni, złożyć ofiarę i nie musieć za to zapłacić. To się chyba nazywa miłość.

O rany, tekst jest za długi. Zrzucę to na brak snu, kiepskie życie, wściekłość i perspektywe spotkania z nauczycielem/ewangelistą, z którym niestety będę sie dziś znowu musiał kłocić.

Fin

_________________
Krzysiek

Conditioned Awarness is where we live our lives in guilt over the past and Anxiety over the future and never get to experienced the present


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł: Re: Artykuł
Nieprzeczytany post: 30 lis 2004, o 03:46 
Offline
Ciasteczkowy skrytożerca
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 lut 2004, o 16:37
Posty: 2631
Lokalizacja: Agencja ds. Przerabiania Spinaczy Biurowych na Majtki z Drutu
krzysp pisze:
Chłopiec pisze:
Zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego ktoś tak potężny jak BÓG miałby interesować się kawałkiem mięsa odstającego od mojego ciała trochę poniżej podbrzusza.

Tutaj mogę się zgodzić... Boga prawdopodobnie to nie interesuje dopóki, dopóty komuś innego krzywda się nie dzieje.


mi sie wydaje ze to jednak ma znaczenie w swietle religii. w koncu z jakichs przyczyn czlowiek posiada cos takiego jak plec, ktora w durzej mierze (cokolwiek by genderowcy nie mowili) jest uwarunkowana biologicznie, i tez same przyczyny pociagaja za soba odpowiednie skutki.
w religiach wywodacych sie z judaizmu, wiec i chrzescijanstwie, mamy to poswiadczone od samego poczatku - juz w micie o stworzeniu człowieka (ktory to przeniknal do judaizmu jeszcze z tradycji babilonskich). Bog tworzy czlowieka na swoj obraz i podobienstwo (w micie babilonskim jeszcze doslowniej - zostaje stworzony z ziemi zmieszanej z krwia zabitego boga) i tworzy go mezczyzna i kobieta, a wiec wyposaza w plec, nakazujac aby ludzie rozradzali sie i pomnazali. w drugiej historii o stworzeniu czlowieka ktora podaje stary testament jest jeszcze lepiej. czlowiek zostaje stworzony z ziemi i ozywiony boskim tchnieniem, kobieta zas zostaje stworzona z jego zebra, wyjetego podczas snu [niektorzy powiadaja ze to byla juz trzecia kobieta - pierwsza miala by byc Lilith, ktora powstala z podzialu pierwotnego czlowieka - Adama Kadmona(ktory byl istota nie posiadajaca plci w ogole) na czesc meska i zenska, druga miala byc uczyniona tak samo jak i mezczyzna przez stworce, jednak Adam mial ja odrzucic ze wzgledy na obrzydzenie, byl bowiem swiadkiem jej kreacji], wiec stanowi 'cialo z ciala i kosc z kosci' mezczyzny a kobieta i mezczyzna maja stanowic jedno cialo. stad tez darzenie do polaczenia mezczyzny i kobiety jest darzeniem do stanu pierwotnej jednosci, czy tez w tradycji kabalistycznej stan adama kadmona.
ogolnie jak widac, z ta plcia jest cos na rzeczy, i nie jest to ot takie sobie hop-siup dla zabawy wstawione i jesli ktos chce religie traktowac powaznie powinien to brac pod uwage.

Cytuj:
Cytuj:
wierni sami arbitralnie decydują, które z boskich zasad mają sens, bo sami odczuwają, iż niektóre sensu nie mają. A wszystkie zasady przecież pochodzą od Boga, a przynajmniej taka wykładnia obowiązuje wszystkich wiernych! Czyżby Bóg ? ideał, tworzył coś bezsensownego?

Pytanie: czy tworzenie rzeczy nieidealnej jest bezsensowne? Nic w naturze nie jest idealne... dlaczego? Bo nie dałoby się zbudować świata idealnego? Było tyle lat na poprawienie go? A może taka konstrukcja w sposób idelany odsiewa ludzi myślących o innych od tych, którzy myślą tylko o sobie? Żyjemy w świecie, który idealny nie jest i idealnym nie będzie. I dobrze. Świat bez łez? Kusząca perspektywa, ale ludzie nie płączący, nie żałujący niczego, nie czujący co jakiś czas bóly są... no właśnie. Nie można nawet powiedzieć szczęśliwi, bo żeby być szczęsliwym, trzeba mieć jakiś punkt odniesienia. Relatywność.


no to kolejna sprawa, ktora pismo swiete wyjasnia na samym poczatku - kiedys czlowiek byl szczesliwy (choc tak naprawde to chyba ani szczesliwy ani nieszczesliwy) mieszkajac w ogrodzie u boku stworcy. no ale spozyl owoc z drzewa poznania dobra i zla, co oznacza ze zaczal sam ustalac zasady moralne i dzieki temu ze posiada wolna wole w ktora wyposarzyl go stworca mogl dokonywac wyboru. w zwiazku z tym moze byc szczesliwy albo nieszczesliwy w zaleznosci od tego jakich wyborow w zyciu dokona. w zalozeniach jedna z funkcji religii jest ustalenie takich regol kotrych przestrzeganie ma sprawic ze czlowiek bedzie szczesliwy jednak koniec koncow.


pozdrawiam


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Nieprzeczytany post: 30 lis 2004, o 16:10 
Offline
Mistrz
Awatar użytkownika

Rejestracja: 8 cze 2004, o 00:30
Posty: 139
Lokalizacja: 4D
Cytuj:
no to kolejna sprawa, ktora pismo swiete wyjasnia na samym poczatku - kiedys czlowiek byl szczesliwy (choc tak naprawde to chyba ani szczesliwy ani nieszczesliwy) mieszkajac w ogrodzie u boku stworcy. no ale spozyl owoc z drzewa poznania dobra i zla, co oznacza ze zaczal sam ustalac zasady moralne i dzieki temu ze posiada wolna wole w ktora wyposarzyl go stworca mogl dokonywac wyboru. w zwiazku z tym moze byc szczesliwy albo nieszczesliwy w zaleznosci od tego jakich wyborow w zyciu dokona. w zalozeniach jedna z funkcji religii jest ustalenie takich regol kotrych przestrzeganie ma sprawic ze czlowiek bedzie szczesliwy jednak koniec koncow.


Jedyne w czym zasady religijne są w stanie mi pomóc, w każdym razie tak mi się wydaje, to przeświadczenie przed śmiercią, że przeżyło się to życie w jako takim porządku, czy może w "dobry sposób", bo przestrzegało się 10 Przykazań, czy przykazań kościelnych, etc. Jest jednak duża rzesza ludzi, którzym religia szczęścia nie da (a szkoda, bo to byłby jeden z prosztszych czynników do spełnienia).

Co do płci... ostatnio czytałem bardzo fajny artykuł w National Geographic o tym, jak bardzo to nasz gatunek graci męskie chromosomy i że za jakis czas (no cywilizacji wtedy na pewno już nie będzie, znajac nasz gatunek :D) płeć męska... zniknie. Znając naturę, pewnie sobie jakoś z tym poradzi i kobiety będą same rodzić dzieci, bez udzału męszczyzn.

Co wtedy stanie się z mitem o boskim pomyśle dwupłciowosci...

_________________
Krzysiek

Conditioned Awarness is where we live our lives in guilt over the past and Anxiety over the future and never get to experienced the present


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Nieprzeczytany post: 3 gru 2004, o 04:22 
Offline
Chłopiec
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 mar 2004, o 00:56
Posty: 4986
Lokalizacja: Elka
Nie miałem ostatnio czasu nawet przeczytać tych komentarzy (mam tez zaleglosci w czytaniu innych tekstow i Alkowego opowiadania), ale chyba powinienem w koncu odpowiedziec na Wasze komentarze. Szczegolnie ze niewiele mam okazji by nastepnego dnia nie wstawac bardzo rano.

krzysp pisze:
Powiedzmy sobie szczerze... jakby świat wyglądał bez wiary.

Powiedzmy sobie szczerze - nie jestesmy w stanie dokladnie okreslic jak by ten swiat wygladal. Jestesmy sobie w stanie wyobrazic, czego by nie bylo, a co mogloby powstac. Teorii znajdziemy wiele.

Zwierzecosc - czy fakt ze jestesmy zwierzecy sprawil, ze mielismy wojny? Zadne zwierzeta tak nie walczyly. Wiec moze nasza odmiennosc od zwierzat do tych wojen doprowadzila? Zwierzeta walcza ze soba - ale nie w takiej skali. Rozne moze byc natomiast podejscie do wojny. Mozna walczyc o zdrowie, o zycie, o jedzenie... a mozna tez z checi walki. Zwierzeta tez tak czasami robia. Badania wskazuja, ze im organizm bardziej rozwiniety, tym wieksza szansa, ze bedzie czerpal przyjemnosc z przemocy. Dlatego tez niektorzy ludzie czerpia taka przyjemnosc.

krzysp pisze:
nie ma osób, które do czegoś nie byłyby zdolne. Wszystko zależy od "klucza", sytuacji, która jest w stanie wyzwolić/zatrzymać odpowiednie zachowania.

Jesli chodzi o zdolnosci psychiczne - tzn do czego bysmy mogli sie posunac, to mozliwe ze masz racje. Nikt chyba jeszcze nie odkryl wbudowanych ograniczen umyslowych nie pozwalajacych na jakies logicznie rozumiane dzialania. Ale jesli chcesz powiedziec, ze jak sie postaram, to podniose 100kg (a z 50kg mam problem), to ja nie wierze.

krzysp pisze:
że większość populacji jest... tępa. Ludzie ograniczeni, z bardzo uszczuploną empatią, nie będący w stanie zrozumieć, poczuć, pomóc.

Czy wiekszosc populacji psow jest tepa? Co jest odnosnikiem i granica? Czy uczucia i pomoc oznacza madrosc?

Mi sie wydaje ze religia wplywa nadal na ludzi. W Polsce jest to tymbardziej znaczace. W koncu nasz kraj uznawany jest za bardzo katolicki. Zwolennicy ksiedzuf maluja rozne znaki na dzwiach samochodow innych ksiedzuf, bojowki starszych pan w beretach okupuja wszystko co zagraza ich religii, a najlepiej odbieranym radiem w kazdym zakatku Polski... jest chyba Radio Maryja.
Ludzie Ci byli uczeni przez kosciol tego samego, co wszyscy inni ludzie, a przeciez jestesmy w stanie oddzielic ich dzialania od dzialan innych katolikow.
Moje obawy, ze ludzie sami przyjmuja swoje czastki religii i wykorzystuja ja jako niby calosc do czynienia zla (zla w sensie chocby samej religii, ktora wyznaja) sie sprawdzaja w wyzej podanych przykladach. O ile religie czasami posuwaja ludzi ku dobrym czynom, to zbyt czesto usprawiedliwiaja zbrodnie.

Budowa świata idealnego, w świetle tego co przypisuje sie Bogu nie jest niczym wielkim. Nie mozemy zakladac, ze nie bylby on w stanie czegos takiego zrobic, jakkolwiek byloby to dla nas niewobrazalne. Przeciez wciaz robi dla nas rozne cuda i przeciez nas kocha. Mi sie zawsze wydawalo, ze jak sie kogos kocha, to sie chce jego dobra. Nie umialbym z milosci ucinac komus skaleczonej reki, by nie przedostalo sie dalej zakazenie. Przedstawiany Bog - chyba to potrafi.

krzysp pisze:
Żyjemy w świecie, który idealny nie jest i idealnym nie będzie. I dobrze. Świat bez łez?

Oprocz tego, ze swiat idealny moglby istniec na cudownej zasadzie, gdzie i tak wszyscy by czuli ze jest idealnie, to moglby istniec tez na mniej cudownych zasadach, ktore jestesmy sobie sami w stanie wyobrazic.
Bo czymze jest przykrosc i czym jest radosc?
Ludzie sie ciesza, jak im sie cos udaje. Jak wiedza ze jest dobrze, a dobrze zazwyczaj znaczy - nie zle. Gdyby caly czas bylo tak samo, to by nie wiedzieli, czy to jest dobrze czy zle. Ale gdyby caly czas bylo lepiej, to by zawsze bylo lepiej niz bylo. Jesli by sobie uznali, ze kiedys bylo zle, to teraz jest lepiej (wiec juz raczej dobrze). A pozniej jeszcze lepiej. To tak jak czlowiek cieszy sie z niewielkiej pensji w pracy, a pozniej cieszy sie z podwyzki. A gdy juz ma te wyzsza pensje, lepiej zeby nie wracal do poprzedniej stawki, bo by czul ze jest gorzej - czyli zle.
Jest i punkt odniesienia i relatywnosc. Dziala?

Religia jest sprawna? Sprawnie co robi? Sprawnie nas omamia? Sprawnie nami kieruje? Bomby tez bywaja sprawne. Tez pomagaja trzymac ludzi w ryzach.

Szkoda ze czyjes zycie ma byc smutne bez wiary. To zarazem oznacza, ze... jest ono malo pelne (zeby nie powiedziec puste)? Ze jest watpliwe? Bo przeciez wiara nie jest pewnoscia tylko wiara.

Kochac kogos za to ze dal sobie wbic gwozdzie by inni mogli wlazic do swiatyni? Ja juz wole kochac moich rodzicow, ktorzy poswiecili wiele nocy na mnie, bym w zdrowiu dozyl swego wieku - a i to przychodzi mi z trudnoscia.


Czlonki i te sprawy...
Zabawa z plcia pojawia sie juz od poczatku, a to raczej dla mnie oznacza, ze ludzi od poczatku interesowalo wszystko co zwiazane z seksem. Nie dziwne - zwierzeta tez to bawi i bardzo lubia spółkować. Im zwierzeta bardziej inteligentne, tym bardziej znaczacy staje sie seks. Seks stac sie moze takze moneta przetargowa w roznych kwestiach. "Ty mi dasz banana, ja Ci dam sie przeleciec" oznajmauja sobie szympansy w tylko im znanym jezyku. "Masz jakies wąty? Rozwiążmy te sprawę inaczej" - mawiają po swojemu małpki Bonobo i przechodzą do stosunku seksualnego. Seks jako rozwiazanie konfliktow, sprawia, ze te karłowate szympansy są niezwykle pokojowo nastawione. Mimo, że najbardziej spokrewnione z nimi szympansy (te zwyklych rozmiarow) bija sie jak ludzie i sa zdolne do takiej samej nienawisci, Bonobo wszystkie problemy zalatwiaja seksem. Nie wazne czy ma sie kochac kobieta z mezczyzna, czy mezczyzna z mezczyzna. Nie tylko niektorzy ludzie wiedza, ze w seksie wiekszej roznicy nie ma. Biseksualne Bonobo (100% populacji) wiedza to od urodzenia.
Ale czy zwierzatka maja swego boga? Czy tez stosuja sie do zasad religii? Czy on tez maja zabronione by sypiac z kolegami tej samej plci? Nie wierze. Dlatego - bo nie sadze by zwierzatka byly zdolne do myslenia ze maja boga, a sprawa podzialu na plci tez je dotyczy.


Religia jako metoda na bycie szczeslimym? Strasnie sie nie sprawdza! Zaryzykowalbym ze religia bardziej unieszczesliwia, bo zazwyczaj probuje uszczesliwic wszystkich, ma szanse uszczesliwic tylko wyznawcow a reszte unieszczesliwi, a z posrod wyznawcow, uszczesliwi takze tylko czesc, bo malo ktory wyznawca zgadza sie i rozumie wszystkie jej zasady.

Mnie na przyklad religia unieszczesliwia odkad tylko pamietam. Choc niektore dzieci czuja sie szczesliwe dostajac komorke z okazji pierwszej komunii swietej.

Byc szczesliwym z powodu religii, to tak jak byc szczesliwym z powodu, ze ma sie slup wysokiego napiecia kolo domu. Co to daje? Chyba niewiele. Mozna sie np pochwalic, ze sie zyje przy infrastrukturze, ze sie widzi niezle metalowe konstrukcje, albo ze ma sie niedaleko do pradu. Na koniec, przed smiercia mozna sobie pomyslec, ze to bylo takie dobrze przezyte zycie, w niedalekiej odleglosci od slupa wysokiego napiecia.

Jakbym mial przestrzegac 10ciu przykazan, czulbym sie idiotycznie. Dlaczego np mialbym nie porzadac zony blizniego swego? :P:P:P

Tekst z National Geographic to kolejny przyklad (choc to tylko przewidywania), sprawiajacy, ze mit o dwuplciowosci (a wlasciwie dlaczego nie 3plciowosci??)... jest raczej mitem.

Pozdrawiam.

_________________
Chłopiec pełen magii

count your blessings now
'fore they're long gone


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Nieprzeczytany post: 3 gru 2004, o 13:04 
Offline
Mistrz
Awatar użytkownika

Rejestracja: 8 cze 2004, o 00:30
Posty: 139
Lokalizacja: 4D
Chlopiec pisze:
Zwierzecosc - czy fakt ze jestesmy zwierzecy sprawil, ze mielismy wojny? Zadne zwierzeta tak nie walczyly.

Bo nie mają takich możliwości. Są gatunki mrówek, które cała siłą atakują sąsiednie mrowiska, wycinając w pień współbratyńców. W końcu.. na jednym ternie może być tylko jedno... mrowisko.

Cytuj:
Jesli chodzi o zdolnosci psychiczne - tzn do czego bysmy mogli sie posunac, to mozliwe ze masz racje. Nikt chyba jeszcze nie odkryl wbudowanych ograniczen umyslowych nie pozwalajacych na jakies logicznie rozumiane dzialania. Ale jesli chcesz powiedziec, ze jak sie postaram, to podniose 100kg (a z 50kg mam problem), to ja nie wierze.

Nic takiego nie powiedziałem. Mowa była o wyzwalaniu odpowienich zachowań, nie supersiły.

Cytuj:
Mi sie wydaje ze religia wplywa nadal na ludzi.

Wpływa i zawsze będzie wpływać. Nie da się też jej usunąć (nie udało się komunistom na przykłąd).

Cytuj:
bojowki starszych pan w beretach okupuja wszystko co zagraza ich religii, a najlepiej odbieranym radiem w kazdym zakatku Polski... jest chyba Radio Maryja.

Bojówki zawsze by były. W Stanach jest mnóstwo takich zbrojnych ugrupowań, a kraj nie jest uważany za bardzo religijny. Poza tym, u mnie radio Maryja nie jest odbierane najelepiej.

Cytuj:
O ile religie czasami posuwaja ludzi ku dobrym czynom, to zbyt czesto usprawiedliwiaja zbrodnie.

Zbrodnie też mogą być usprawiedliwiane przez zle pojęty patriotyzm. Tego, czego się boję, to bardziej związku religii z wizerunkiem państwa, które powinno być świeckie. Tylko wtedy ludzie mogą spokojnie chodzić po ulicach.

Ale zgodzę, religia ma "magiczny wpływ" na ludzi. Przychodzi mi na mysł Rzeź Hugenotów (tak a propos jestem dyslektykiem, nie pamiętam jak się to pisze :D)

Cytuj:
Religia jest sprawna? Sprawnie co robi? Sprawnie nas omamia? Sprawnie nami kieruje? Bomby tez bywaja sprawne. Tez pomagaja trzymac ludzi w ryzach.

Dokładnie. Tyle że bomby dają mniejsze szanse przeżycia tym, którzy się nie podporządkują.

Osobiście chciałbym żyć w świecie, gdzie nikt mi nic nie nakazuje. Nie ma zinstycjunalizowanej religii. Tyle, że nie dożyję takiego świata. Jestem tego pewien. Dużo wody upłynie, zanim coś takiego się stanie.

Cytuj:
Szkoda ze czyjes zycie ma byc smutne bez wiary. To zarazem oznacza, ze... jest ono malo pelne (zeby nie powiedziec puste)? Ze jest watpliwe? Bo przeciez wiara nie jest pewnoscia tylko wiara.

Nie. Moje nie jest mało pełne, a jednak byłoby smutniejsze bez wiary. Zagatka?

Cytuj:
Kochac kogos za to ze dal sobie wbic gwozdzie by inni mogli wlazic do swiatyni? Ja juz wole kochac moich rodzicow, ktorzy poswiecili wiele nocy na mnie, bym w zdrowiu dozyl swego wieku - a i to przychodzi mi z trudnoscia.

Ja na pewno nikogo do niczego nie namawiam. Przedstawiłem swój punkt widzenia. Dla większości jest raczej trudny do zrozumienia, może dlatego, że aby to zrobić, trzeba by przeżyć moje życie, mieć mój mózg etc. To ten klucz o którym mówiłem. Zaznaczam też, że nie czyni mnie to w żaden sposób lepszym. A już na pewno, w żaden sposób gorszym, jak to niebezpośrendio próbował udowodnić autor pierwszego tekstu.

Cytuj:
Ale czy zwierzatka maja swego boga? Czy tez stosuja sie do zasad religii? Czy on tez maja zabronione by sypiac z kolegami tej samej plci? Nie wierze. Dlatego - bo nie sadze by zwierzatka byly zdolne do myslenia ze maja boga, a sprawa podzialu na plci tez je dotyczy.

Nikt ci nie zabronił sypiać z kolegą. Mówisz o nadinterpretacji, przeinaczeniach i ogólnych błędach zwierzchników kościelnych (których de facto nie powinno być).

Cytuj:
Religia jako metoda na bycie szczeslimym? Strasnie sie nie sprawdza!

Zależy od osoby. Chociaż ogólnie nie lubię dewotek, to nie chciał bym odbierać starszym paniom jedynej rzeczy, która została im w życiu.

Cytuj:
Mnie na przyklad religia unieszczesliwia odkad tylko pamietam.

Ja tam bardziej mówiłem o wierze. Nie pamiętam, kto to powiedział Religia jest dla ludu, wiara dla jednostek.
[/quote]

Cytuj:
Byc szczesliwym z powodu religii, to tak jak byc szczesliwym z powodu, ze ma sie slup wysokiego napiecia kolo domu.

No ja miałem... serio :D Słup rzecz jasna :) A może raczej dwa, bo takie pochylone były :D

Cytuj:
Jakbym mial przestrzegac 10ciu przykazan, czulbym sie idiotycznie. Dlaczego np mialbym nie porzadac zony blizniego swego? :P:P:P

Ja tam właściwie próbowałem... jeszcze myślałem, że może mi sie spodoba :P

Cytuj:
Tekst z National Geographic to kolejny przyklad (choc to tylko przewidywania), sprawiajacy, ze mit o dwuplciowosci (a wlasciwie dlaczego nie 3plciowosci??)... jest raczej mitem.

Ucieszka męskich chromosomów jest faktem. Czy męszczyźni znikną? ***** wie. Właściei płęć to kwestia budowy mózgu i tego, jak różcze substancje chemiczne na jego działanie wpływają.

Ale dalej... jest to oczywiste dla ludzi, którzy cos na ten temat wiedzą lub chcą wiedzieć. Większośc populacji bierze płeć za pewnik.

Poza tym muszę się przyznać... chłopak w szmince wygląda dla mnie mniej pociągająco niż ten sam chłopak bez szminki :P (no może z paroma wyjatkami :P)

Nie traktuj tego jako ataku na twoją wypowiedź :) Natomiast muszę przyznąć, że w środowisku gejowskim istnieje takie ciche przekonanie, że każdy gej powinien być antyreligijny i uważać się za aktywnego antyklerykała (to wyziera z większości wypowiedzi, które czytam w różnych miejscach internetu).

Wychodzę tutaj na zagorzałego katolika, ale nie byłem w kościele już od ho ho. Sam nie pamiętam. Jak wszystkich chyba denerwuje mnie status quo. Natomiast jeszcze raz, tolerancja dla osób wierzących w środowisku gejowskim, z takim z jakim się zetknąłem, jest dość uszczuplona.

Oj ci biedni ludzie w sidłach religii. Co można zrobić, żeby im pomóc...

_________________
Krzysiek

Conditioned Awarness is where we live our lives in guilt over the past and Anxiety over the future and never get to experienced the present


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Nieprzeczytany post: 3 gru 2004, o 14:33 
Offline
Ciasteczkowy skrytożerca
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 lut 2004, o 16:37
Posty: 2631
Lokalizacja: Agencja ds. Przerabiania Spinaczy Biurowych na Majtki z Drutu
krzysp pisze:
Nie traktuj tego jako ataku na twoją wypowiedź :) Natomiast muszę przyznąć, że w środowisku gejowskim istnieje takie ciche przekonanie, że każdy gej powinien być antyreligijny i uważać się za aktywnego antyklerykała (to wyziera z większości wypowiedzi, które czytam w różnych miejscach internetu).

Wychodzę tutaj na zagorzałego katolika, ale nie byłem w kościele już od ho ho. Sam nie pamiętam. Jak wszystkich chyba denerwuje mnie status quo. Natomiast jeszcze raz, tolerancja dla osób wierzących w środowisku gejowskim, z takim z jakim się zetknąłem, jest dość uszczuplona.


no to prawda niestety. sam sie z tym zetknalem niejednokrotnie, ale ne mam pojecia skad sie to bierze, acz podejrzewam ze z krotkowzrocznosci niektorych osob i myslenie stereotypami (z ktorym to sposobem myslenia tak zdaja sie walczyc te same osoby ktore potem wlasnie poprzez pryzmat stereotypow jada na religie). na jednej z grup usenetowych dotyczacych homoseksualizmu pare razy zdarzylo mi sie w obronie religii stawac i (mimo ze sam nie jestem religijny) natychmiast zostalem obwolany nie dosc ze katolikiem to jeszcze dewotem, homofobem (sic!)' i generalnie wywrotowcem. dunnow, moze za wiele wymagam, ale uwazam ze jesli sie ktos domaga tolerancji to sam tez ja powinien okazywac tym kotrzy mysla inaczej niz on.

pozdrawiam

PS

krzysp pisze:
Bo nie mają takich możliwości. Są gatunki mrówek, które cała siłą atakują sąsiednie mrowiska, wycinając w pień współbratyńców. W końcu.. na jednym ternie może być tylko jedno... mrowisko.


tak mi sie skojarzylo - byl taki slynny myrmekolog (wlasciwie tworca tej galezi nauki) - August Forel. nie wiedziec czemu w pewnym momencie zajal sie tez kwestia homoseksualizmu (co dziwniejsze nie u mrowek wcale tylko u ludzi) i do dosc kuriozalnych wnioskow doszedl (o ktorych pisal dosc durzo Alek w watku " Ciekawostka nt genezy homoseksualizmu", wiec nie bede powtarzal tu) :>

pozdro


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Nieprzeczytany post: 3 gru 2004, o 19:26 
Offline
Chłopiec
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 mar 2004, o 00:56
Posty: 4986
Lokalizacja: Elka
Mam wrazenie ze dochodzimy do wniosku że te wszyzstkie religijne sprawy sa niezbyt pozytywne, ale ze jest tez wiele innych zlych zjawisk. Fakt ze istnieja bojowki niereligijne i religijne nie znaczy ze mamy sie cieszyc z religijnych.

To ze zbrodnie mozna usprawiedliwiac nie tylko religia, nie znaczy, ze usprawiedliwianie religia jest jakies lepsze. Jest tak samo niedobre.

To ze bomby lepiej niszcza ludzi niz religia nie znaczy ze religia jest dobra.

Ja tez bym chcial zyc w swiecie gdzie nikt niczego nie nakazuje. Istnienie religii oddala mnie od takiego swiata, a uwazam, ze im blizej idealu, tym lepiej.

Staram sie zrozumiec i rozwiazac problem, dlaczego zycie z wiara jest weselsze. Mam nadzieje ze nie chodzi o to ze dzieki wierze mozna zapomniec o przykrej przyszlosci.

Ciekaw jestem co takiego przezyles, ze to wbijanie gwozdzi robi na Tobie takie wrazenie.

Mam takiego kolege, ktory wciaz mi powtarzal, ze to ze nie wierze w istenienie roznego rodzaju duchow itp to przez to ze "jeszcze nie zrozumialem" czy tez "nie ujrzalem prawdy". Wychodzilo na to ze ze mna cos jest zle - choc nigdy nie potrafil wytlumaczyc dlaczego to nie z nim, tylko ze mna.

Moj tekst o zabronieniu sypiania z kolegami mial na celu zapytanie czy zwierzatka tez maja zasady, ktore mowia im ze... no to co Ty napisales - ze panie powinni z panami, bo tak zostali wszyscy stworzeni i ze jak sie wylamia, to bedzie niedobrze.

A jestem jednak na tyle okrutny, ze bylbym w stanie odebrac starszym paniom jedyne co im zostalo. Chocby po to by mniej odbieraly nam.

Dla mnie chlopak w szmince tez zazwyczaj wyglada niezbyt pociagajaco

Twoja wypowiedz nie byla taka straszna, by odbierac ja jako ciezki atak. Odbieram ja jako polemike (czy jak to sie zwie).

Moim zdaniem troche nie wypada popierac zasad, ktore sa przeciwko nam i jednoczesnie zachowywac sie wbrew temu co sie wyznaje. Dlatego, chcac/nie chcac nie jestem w stanie czuc sie "w porzadku" sluchajac nauk religii katolickiej i bedac gejem. Z czegos musze zrezygnowac. Rezygnuje z tej bardziej watpliwej sprawy - religii.

Cytuj:
Oj ci biedni ludzie w sidłach religii. Co można zrobić, żeby im pomóc...

A po co im pomagac?

Problem tolerancji religii i homoseksualizmu wydaje mi sie o tyle rozny, ze w przypadku homoseksualizmu tolerancja dotyczy czegos co po prostu jest, a w przypadku religii tolerancja dotyczy czegos na co czlowiek sie decyduje.

_________________
Chłopiec pełen magii

count your blessings now
'fore they're long gone


Na górę
 Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Nieprzeczytany post: 3 gru 2004, o 20:23 
Offline
Mistrz
Awatar użytkownika

Rejestracja: 8 cze 2004, o 00:30
Posty: 139
Lokalizacja: 4D
deleted by the author due to bad mood and depressing mental state

_________________
Krzysiek

Conditioned Awarness is where we live our lives in guilt over the past and Anxiety over the future and never get to experienced the present


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 9 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Przejdź do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group