Wygląda na to, że tekst miał być w założeniach zabawno-ironiczny (intelektualnie prowokujący), a wyszedł mało wyrazisty i dość nieczytelny. Moim zdaniem wpłynęło na to kilka czynników, na przykład niewzięcie przez Autora pod uwagę odbiorcy, czyli czytelnika. Trudno wyczuć, jakiej reakcji spodziewał się, pisząc - czy naprawdę uznał (mierzył wysoko!), że wszyscy dorównamy mu lotnością pojmowania dowcipu i sprawnie odfiltrujemy - z sękatych pni ciosaną - parodię od elementów brzmiących poważnie? Czy słusznie oburza się na nas (ze względu na sprawowaną funkcję, powinnych posługiwać się rozumem w stopniu większym, niż ,,cała reszta'') w momencie, gdy nie udaje nam się odebrać przesłania? Czy świadczy to o ograniczoności czytelników, czy też może o czymś zupełnie innym?
Kunszt pisania dobrych tekstów z elementami ironii polega na tym, by ująć ją w sposób przemawiający do tych, którzy do niej dojrzeli (intelektualnie), a na pozostałych nie pozostawiający wrażenia, przynajmniej złego. Nie wypada zapominać, że artykuły czytać będą ludzie o różnych światopoglądach, różnych poczuciach humoru, znajdujący się w różnych sytuacjach życiowych. Ćwiczyć się w sztuce - warto, jeśli ktoś ma ku temu skłonności, ale może nie należy spodziewać się stuprocentowej skuteczności, szczególnie na początku.
Hrabia pisze:
(Zaskakujące, że wszelkie bzdury wypisywane już zupełnie poważnie przeciw wam, nie wywołują w was takich nerwowych reakcji i takiego zgorszenia!
Zaskakujące, że tak twierdzisz! Wywołują one reakcje jak najbardziej nerwowe, z tym że ze względu na ich wielką liczebność nie okazujemy tego na każdym kroku równie energiczne, jak w tym wypadku.
Dlaczego? Nie dalibyśmy rady (uświerklibyśmy). Wierz jednak, że kto nie pozwala sobie wskutek przemęczenia na znieczulenie (ignorowanie niechcianych bodźców), jest nimi zwykle poruszony.
Dlaczego, w takim razie, reagujemy żywo na (jak się okazuje, najczęściej misinterpretowaną przez nas, ciemnych, jako pisaną na serio) bzdurę pojawiającą się na tym naszym kawałku Internetu? Otóż dlatego (jeśli o mnie chodzi), że ma on nas w jakiś sposób reprezentować. Jeśli my mamy wątpliwości, czy tekst jest w całości żartobliwy, czy też jest mieszanką goryczy, ironii i poważnych spostrzeżeń, to tym bardziej takich wątpliwości nabiorą ,,niewtajemniczeni''.
Hrabia pisze:
Mój tekst był autoironiczny i… bardzo się nie spodobał. A to znaczy, że i wy, drodzy koledzy, nie potraficie się zdobyć na dystans i autoironię. Ależ wy musicie być nudni!
być może to jest z kolei próba objęcia nas nawiasem autoironii, a jeśli tak, to dosyć nieporadna - bo mało czytelna - nie wiadomo, jak ją odbierać, szczególnie po wcześniejszych porażkach przy interpretacji tekstów pióra Autora. Tym szczególniej jeszcze próba jest nieudana, że o rzeczonych porażkach właśnie staramy się dyskutować - może w związku z tym żądło należałoby choćby na chwilę odłożyć.
Ironia tłumaczona, szczególnie na sposób wyrzucający odbiorcom, że nie byli w stanie jej pojąć, w wielkim stopniu traci (wstecz!) swoją (hipotetyczną) moc - okazuje się oto, że była zbyt słaba, by sama siebie obronić; zaś usilne zapewnienia o własnej autoironiczności i wołanie o dystans (!) świadczą najwyraźniej o braku tegoż u wołającego. Być może lepiej być nudnym, niż w niepięknym stylu odreagowywać własny brak zrozumiałości.
Prowokacja, moim zdaniem, udana, tylko poszła w innym kierunku, niż Autor planował (jest mniej intelektualna).
7z9 pisze:
proponuję więc się nie zrażać, a za to pisać bardziej pod kątem ludzi z politechniki, czyli bez większych zdolności intelektualnych :)
było o autoironii, było o dystansie. oto mistrz!