PWGay

co do tego "nurtu" że najpierw to, potem to, potem małżeństwo, odchowanie potomstwa itd. to nie istnieje na to żaden "obiektywny" przepis. my, jak i heteroseksualni, leworęczni, bezpłodni, kalecy, bogaci, biedni - jesteśmy po prostu ludźmi w różnych sytuacjach i mamy oprócz wspólnych problemów (coraz słabsze ciało, świadomość śmierci, szukanie przyjemności) to i specyficzne (kalectwo, bezpłodność, stary w szpitalu). każda z sytuacji zakończy się najdalej ze śmiercią. kwestia tego jak sobie urządzimy to >przed<. a na to możliwości jest wiele. to pocieszenie

i według mnie nie jest tak że człowiek budzi się pewnego dnia i jest nagle inny. możesz tez pomyśleć tak: to niesamowite, że dzieki miliardom różnych procesów mogę teraz istnieć, zwłaszcza że z całej tej puli genów, epok, czystych przypadków to właśnie ty masz szanse sie nad tym zastanawiać a nie ci, którzy nie mieli nawet szansy się urodzić. (nie ma tu aluzji do aborcji! :) ) patetycznie brzmi, ale popatrz tak: stoisz na ziemi obracającej się wokół ognistej kuli w której dzięki procesom termojądrowym tworzy się światło, jak można narzekać w takiej zwiariowanej sytuacji?!

zasada antropiczna w najczystszej postaci!

_________________
niestety Trekker ma dysklawiaturozę
[edit] oraz jest leniwy, mimo że ma Firefoxa

tak, w sosie egzystencjalnym :D

warto jeszcze sobie pomysleć, ze średnia wieku zawieranych pierwszych małżeństw w Polsce jest jeszcze dość niska, w porównaniu z zachodem... posuwanie się w latach jest ciekawe nawet. mogę się założyć że i ci poważni starsi panowie w łazience jak nikt nie patrzy, patrzą się na siebie na golasa i huśtają przyrodzeniem.

Przypomniał mi się cytat z Marvina Minsky:
"Now here you are, a person, and thirty thousand genes or more are working to make the brain, the most complicated organ. If you were to say it's just a spirit, just a soul, just a little hard diamondlike point with no structure, a gift from some creator, it's so degrading! It means that all of the sacrifice by all of our animal ancestors is ignored. It seems to me [any by implication, Feynman] that the religious view is the opposite of self-respect and understanding. It's taking the brain with a hundred billion neurons, and not using it. What a paradoxical thing to be taught to do!"

Ja narzekam, że mimo tej ognistej kuli jest mi ciągle zimno.

I nie wiem czy to takie niesamowite, że to akurat ja sobie coś rozważam, a nie cała reszta, która nie miała tej szansy. To by było mniej więcej tak samo niesamowite, jak wylosowanie liczby 1000000 ze zbioru liczb naturalnych z zakresu do kilku-kilkunastu miliardów. Albo liczby 333... albo np. 1234567, co jak wiemy, w każdym przypadku jest tak samo wyjątkowe i niesamowite jak wylosowanie np. liczby 768419. "Niesamowite" byłoby dopiero kilkukrotne wylosowanie tej samej liczby w serii eksperymentów, choć nie wiem czy każde dowolne zjawisko o bardzo niskim prawdopodobieństwie, niższym niż inne ogólnie zdefiniowane zjawiska o nieco wyższym prawdopodobieństwie mogą być uznawane za niesamowite.

widać każdy ma swoją skalę niesamowitości. "wystarczy" wykonać odpowiednio dużą liczbę eksperymentów a każde prawdopodobne zdarzenie, również to o którym mówisz, będzie miało miejsce. dla Bernoulliego może żadne losowanie nie byłoby niesamowite. Jaki z tego morał? pewnie żaden. jednego zachwyca innego nie zachwyca.

wlasnie tez mi zaczelo tak wychodzic, ze szansa wylosowania dwoch takich samych liczb jest wcale nie niesamowita, tylko potegowo mniejsza (jesli mozna sie tak wyrazic) niz szansa wylosowania 1000000.

Niemniej to ze akurat ja sobie tu jestem to nic wyjatkowego.

[quote="Chlopiec"]Niemniej to ze akurat ja sobie tu jestem to nic wyjatkowego.[/quote]

jaka skromność :D a moze liczysz że ktoś zaprzeczy? :P

Wtedy musiałbym się kłócić. :P

Ja myślę, że jedyną niesamowitą rzeczą jest to, że z niczego powstał sobie wszechświat. Może ktoś biegły w rachunkach powie jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia.

Wszechświat nie powstał z "niczego". Uformował się już z istniejącej wcześniej materii.