Mój dobry znajomy, i nie jest to M., oba moje teksty powysyłał był w różne strony, do b. różnych osób (różnice wieku, płci, tożsamości seksualnej, wykształcenia). I co się okazuje – oba spotkały się z dobrym przyjęciem (przez ludzi, którzy mnie nie znają), najczęściej zwracano uwagę, że są niepoprawne politycznie (takie właśnie miały być), pisano wprawdzie, że „nie ze wszystkim tu się można zgodzić”, ale (dodawano – na 19 osób tak powiedziało 16) przecież „to jakaś prowokacja” (i znowu strzał w dziesiątkę!). Podsumowując: są jednak na tym świecie ludzie do których mój przekaz dotarł był (więc może to nie ja powinienem się uczyć pisać, a raczej Politechnika powinna nauczyć się czytać – nigdy nie weźmiecie tego pod uwagę, nawet jak przyjdę z Bralczykiem).
Do trekkera (i nie tylko):
1. Odnośnie zaczepnych sformułowań pod swoim adresem brałem oczywiście pod uwagę wszystkie wypowiedzi, a nie tylko twoją jedną (wyciągnąłem średnią).
2. Sprzeczność w moich wypowiedziach istnieje niestety tylko podczas twojego niezręcznego cytowania. W rzeczywistości nie ma tam żadnej sprzeczności. I rzecz pierwsza z brzegu: krytyka może dotyczyć osoby i tekstu, obie są czymś innym (to zauważył M.), ale jest też krytyka w sensie potocznym (wyraźnie o tym pisałem!) i krytyka w sensie filologicznym (to są zupełnie różne rzeczy!). Ty tego nie odróżniasz i niech już tak będzie (ciekawskich odsyłam na Wydział Filologii, jakiejkolwiek zresztą filologii na UW).
3. W zgodzie z tym co napisałem we wstępie, spieszę donieść, że nie tylko ja rozumiem o co mi chodzi (pobudzi cię to do refleksji?).
4. O chamstwie – z tym zagadkowym pojęciem jest tak, jak ze wszystkimi innymi stosowanymi przez człowieka, tzn. nie bardzo wiadomo czym właściwie to chamstwo jest (i proszę bez banałów!). Bardzo różnie oceniamy, kto chamski jest, a kto kulturalny, kto mądry, kto głupi? Jako że kulturę można rozumieć w pojęciu szerszym i w pojęciu węższym, jednemu całkowicie wystarcza do uznania kogoś kulturalnym „dziękuję” i „dzień dobry”, drugiemu zaś niezbędna wydaje się jakaś wiedza i obycie w świecie literatury, sztuki, muzyki, a także zorientowanie w podstawowych dziedzinach nauki. Dodam nieskromnie, że są środowiska (matołów?), w których uchodzę za jednostkę kulturalną.
5. Cytat którego nie zrozumiałeś jest tak prosty, iż naprawdę nie wiem, czego ty tam właściwie nie zrozumiałeś? (A skoro mnie uczysz pisać, to sam pisz dobrze i np. bez błędów)
6. pduncz (!) – odp. na pytanie
7. O bzdurach – nieprawda, nikt nie napisał (dopiero teraz próbuje cysiek!) dlaczego niby te moje „bzdury” są bzdurami (naginasz rzeczywistość). A po drugie teksty były dwa (oba okazały się porażająco głupie, mimo iż reprezentują pewien obszar wiedzy, co starałem się udokumentować tekstami; i dlaczego 7z9 czuje się lepszy i mocniejszy od cytowanych przeze mnie osób trudno powiedzieć?).
8. Nie ma żadnych sprzecznych twierdzeń (uwziąłeś się, ale twój argument jest bezwartościowy i przemawia nie przeciw mnie, a przeciw tobie). Twierdzenia (słowa) mają wiele różnych znaczeń, zależnie od kontekstu i wiedzy (to co zrobiłeś z moją „krytyką” jest na poziomie oszołomstwa!). I to naprawdę nie moja wina, że nie umiesz czytać (i interpretować).
9. Jeszcze raz o chamstwie – traktujesz słowa, jakby raz i na zawsze odpowiadały jakiejś konkretnej rzeczywistości. Tak nie jest (patrz wyżej!).
Do M. – a kiedy to ja źle się zachowywałem wobec Ciebie??? Będziesz się tłumaczył!
Do cyśka:
Ad1 nieprawda (moje względem twojej), geje często różnią się w zachowaniu (postrzeganiu) od osobników hetero – kwestia różnic hormonalnych pomiędzy nimi; do tego dochodzą ogromne niekiedy trudności w akceptacji swojej seksualności (kultura, społeczeństwo, religia), co nie pozostaje bez wpływu na resztę życia (w tym punkcie było jeszcze o zainteresowaniu medialnym światem gejów – kwestia sensacji).
Ad2 nieprawda – to że pojawiają się osoby takie i siakie w niczym nie umniejsza, że statystycznie rzecz ujmując coś jednak przeważa; o stresie (druga nieprawda!) i jego wpływie na ludzki mózg (więc także na osobowość) i na organiczne zmiany w mózgu w wyniku stresu można np. poczytać w Świecie Nauki” (Numer Specjalny, październik 2003).
Ad3 to oczywiście była przesada (zamierzona), ale coś jednak na rzeczy jest – we wrogim świecie udaje się przetrwać najlepszym, a świat dla gejów z reguły jest bardziej wrogi niż dla innych.
Ad4 znam osobiście (to nie moja zasługa) kilka osób, które silnie uczestniczą w życiu kulturalnym kraju, dzięki czemu wiem, że osób homoseksualnych w tzw. kulturze jest więcej niż się wydaje; do tego dochodzą świadome przemilczenia w literaturze przedmiotu dotyczące preferencji seksualnych zmarłych (historycznych) twórców. (Odsyłam… np. do prof. M. Janion)
Ad5 nieprawda wobec twojej nieprawdy, albowiem socjologicznie rzecz ujmując geje są lepiej uposażeni (i wykształceni, to drugie oczywiście mnie nie dotyczy) – odsyłam na Socjologię na UW.
Ad6 większość o urodę jednak dba (czasem przesadnie), z prostej przyczyny – jest nas (tj. gejów) mniej, więc trzeba się bardziej postarać, by kogoś znaleźć (mniejszy ten zbiór, z którego możemy brać); stąd oczywiście większe starania, by zwrócić na siebie uwagę (tradycyjnie odsyłam na UW, Socjologia, Psychologia).
Ad7 proporcjonalnie jako grupa społeczna więcej (!)
Ad8 no na tym, to ja się niestety znam (łatwo gadać że nie, gdy samemu nie ma się żadnej z tematu wiedzy – nie piszę o tobie, ale np. piszę do fanatyka 7z9, który nigdy nie zaakceptuje, że coś mogę wiedzieć więcej); nieprawda wobec twojej nieprawdy – Biblia, wbrew pozorom, w żadnym miejscu nie potępia homoseksualizmu, nie może tego robić, bo homoseksualizm jest jak najbardziej współczesną jednostką psychologiczną i seksuologiczną, innymi słowy homoseksualizm jest cechą naszej tożsamości płciowej, a szanowni autorzy Biblii z oczywistych względów nie mieli, bo i nie mogli mieć o tym wszystkim zielonego pojęcia (tożsamość seksualna jako taka w wiedzy ludzkiej (i co ciekawe boskiej) wówczas nie istniała!), zatem potępienia biblijnego nie należy rozumieć literalnie (zachowania homoseksualne w ówczesnym świecie uchodziły za rzecz dotyczącą ludzkich wyborów, tzn. każdy jest hetero, ale niektórzy np. w celach zabawy (lub w innych) uprawiają seks homo); potępienie biblijne dotyczy (o czym coraz głośniej) seksu rytualnego (Stary Testament), a w niektórych przypadkach rzekomo potępiających homoseksualność, w ogóle tak naprawdę nie ma mowy o homoseksualności (mamy tu do czynienia z naginaniem tekstu do własnych wyobrażeń i potrzeb) – np. w Księdze Rodzaju, w historii dotyczącej Lota, Sodomy i aniołów, wcale nie idzie o akt pedalstwa (i jego potępienie) a o zupełnie inne sprawy (chodzi o grzech niegościnności i próbę homoseksualnego gwałtu); za dużo tego, by o wszystkim tu napisać (a muszę się brać do innej roboty), zainteresowanych odsyłam do działu Krytyka Teologiczna (na rynku, w sensie że w księgarni, widziałem ostatnio na ten temat książkę dr. Helminiaka, badacza Biblii, psychologa i co najzabawniejsze księdza katolickiego); następna rzecz – Jezus akurat sam cudzołożył, co przekonująco dowodzi prof. Mynarek, natomiast Pawła nie można łączyć (przy wiedzy większej niż ta szkolna) z Jezusem Ch., bo już nawet dwieście lat temu badacze Pisma Świętego całkiem trafnie zauważyli, że jeśli Jezus jest chrześcijaninem, to Paweł nim nie jest (i odwrotnie), obecnie cała teologia, wyłączywszy katolicki beton, który potrzebuje czasu, głosi, iż wskazania moralne (i poglądy) Jezusa i Pawła są całkowicie sprzeczne (a do tego dochodzą jeszcze listy Pawła, które nie są listami Pawła, a i o Jezusie wiemy nie z pierwszej ręki, tak naprawdę to nawet nie wiemy czy istniał (istnieje tylko w pismach chrześcijańskich, a jeśli jest o nim jakaś wzmianka w piśmie niechrześcijańskim, to jest to zawsze późniejszy dodatek, wiedzą o tym nawet Polacy (piszę nawet, bo w Polsce krytyczna wiedza teologiczna jest w powijakach), np. Z. Kosidowski; to są naprawdę rzeczy b. skomplikowane, z doświadczenia wiem, że mało kto się na tym zna i nie mogę tego dalej męczyć, bo w ciągu najbliższego tygodnia nie odszedłbym od klawiatury (zresztą i tak nikt by tego nie przeczytał!).
Nie mam czasu, więc odpiszę jeszcze tylko na:
Ad12 wydaje się, że jednak jest coś takiego jak obiektywne piękno – pokazywano niemowlakom (na zdjęciach) różne twarze, twarze brzydkie (w ogólnym rozumieniu) i ładne (sens medialny, np. chłopaki z reklamy), ładne twarze przyciągały, wzbudzały zainteresowanie malców, na brzydkie nie chciano patrzeć; oraz – pokazywano w bardzo różnych kulturach wyrysowane kobiece sylwetki, zainteresowanie wzbudzały zawsze te same proporcje ciała (pewnie to taka informacja na temat zdrowia i kondycji).
Czy to co napisałem było niezrozumiałe? Albo (nawet jeśli się ktoś ze mną nie zgadza) – czy ja reprezentuję jakiś obszar wiedzy, czy też wypisuję bzdury (jeśli bzdury, to jakie i kiedy?)? Czasem czegoś nie wiemy, więc wydaje nam się coś bzdurne (mikroby, dla przykładu, jeszcze całkiem niedawno uchodziły za „bzdury”, warto o tym pamiętać!). Może zamiast od razu (a priori) robić ze mnie debila, warto się zastanowić, czy i ja nie mogę mieć racji? To pytanie dedykuję wszystkim ludziom dobrej woli (których istnienie jest hipotetyczne).
Na inne sprawy znowu nie mam czasu… (Ale jestem chamski!)
Hr.
PS1 Racja nie zawsze jest tam, gdzie większość.
PS2 Rzadko który antysemita wie, iż jest antysemitą, rzadko który rasista wie, że jest rasistą.
PS3 A wrogość, to b. zła cecha.
PS4 A poprawę najlepiej zaczynać od siebie (ja to zrobiłem, nikomu nie naubliżałem, choć mnie korciło, by nazwać trekkera filologicznym ignorantem, za to wyrwanie zdań z kontekstu – celowo nie zacytował całego zdania, choć było krótkie!).
|