Chlopiec pisze:
izotop pisze:
no to ładne historie. Ja takich nie mam. Na szczęście.
Ale to są w pewnym sensie dobre historie. U Szamota historie pozytywnego outowania. U mnie - zauroczenia się chłopakiem, tylko i wyłącznie ze względu na jego mózg. W moim mniemaniu, ta moja - nawet mimo że skończyła się nie tak pozytywnie jak w romansach, była piękna, bo dosyć niecodzienna.
Ty Chlopiec, przestań bo zaczynam się wzruszać...
A tak na serio to moje outowanie było może i pozytywne, ale na początku byłem w nim doskonale pasywny. Wiadomo że najlepszym pomocnikiem geja w outingu jest ciota w otoczeniu, ktora nie wie jak na siebie zwrocić uwagę potencjalnego targetu i nie budzić podejrzeń.
Dopiero jak spostrzegłem (OK z pewnym rozbawieniem) coraz więcej palców za plecami, uśmieszki i szepty - stwierdziłem, że w może i zabawa przednia - ale bawimy sie na moich warunkach.
I zacząłem burzyć plotki i legendy zamieniając je w kompletnie niemagiczne fakty. Wiecie jak to wybija broń wszelkim mitomanom?
Cały urok pryska...
Poza tym doskonała selekcja znajomych.
Najgorszych popaprańców mam w bezpiecznej odległości, a i tak wśród moich przyjaciół znaczącą większość stanowią heteroseksualiści.
I to zwykle mężczyźni.