Bardzo fajny artykuł, w którym autor stara się wyjaśnić, jak to się stało, że pracujemy chyba średnio ponad 40 godzin tygodniowo, zamiast jedynie 15... W końcu na początku 20. wieku pracowało się tez ze 40 godzin, a nastąpił ogromny postęp technologiczny i wszystko da się wyprodukować lepiej i szybciej. Ok - nasze potrzeby faktycznie wzrosły i chcemy nie tylko mieć dach nad głową, jedzenie i książki do czytania oraz jakiś TV i samochód, ale też internet, komputery, sporty, itp. Ale to nadal zbyt mało. Okazuje się, ze kluczem do wyjaśnienia tego paradoksu jest fakt, że ogromna liczba ludzi wykonuje zupełnie niepotrzebne nikomu prace, a do tego otrzymują za to wynagrodzenie.
http://www.strikemag.org/bullshit-jobs/Artykuł bardzo dobrze obrazuje problem, który uważam za kluczowy dla rozwiniętych społeczeństw, a którego nigdy nie widziałem tak ładnie opisanego.
PS. Zastanówcie się, czy wykonywana przez Was praca jest faktycznie potrzebna? Co by było, gdyby nikt jej nie wykonywał? Czy ludzie nagle straciliby coś, czego rzeczywiście potrzebują?
W moim przypadku większość wykonywanej przeze mnie pracy jest zupełnie niepotrzebna. Ba - nawet prowadzę specjalną działalność zajmującą się wykonywaniem rzeczy, które są tak totalnie niepotrzebne, że nawet moi klienci sobie z tego zazwyczaj zdają sprawę. I niezależnie, czy oni też wykonują bezsensowną, czy też jakąś wartościową robotę, muszą pracować trochę więcej, by podzielić się swoimi efektami pracy z takimi ludźmi jak ja. W praktyce, większość ich wynagrodzenia, a w konsekwencji i czasu pracy, idzie na utrzymywanie innych osób, które robią czynności bezwartościowe.